Kompostowanie odpadków organicznych to nieodzowny element zagospodarowania odpadów i życia w zgodzie z zasadami zero waste. O ile pozostałe reguły nie budzą wątpliwości, to dla wielu adeptów filozofii ograniczania odpadów kompostowanie wydaje się trudne, a wręcz niemożliwe. Czy da się kompostować mieszkając w bloku? Czy kompost śmierdzi? Od czego zacząć i jak włączyć rodzinę we wspólną opiekę nad dżdżownicami? Na te i inne pytania odpowiada Asia Baranowska, autorka bloga organiczni.eu i książki “Jak kompostować? To proste!”, która w zeszłym miesiącu miała premierę na rynku wydawniczym!
Dlaczego kompostowanie?
Joanna Baranowska: Kiedy kilka lat temu odkryłam ruch zero waste i zaczęłam świadomie działać zgodnie z zasadami 5R, ograniczanie, odmawianie, ponowne używanie i recykling były dla mnie czymś naturalnym, już obecnym w życiu naszej rodziny. Tylko kompostowanie stanowiło wyzwanie, dotąd ograniczało się do oglądania kompostu na działce. Zaczęłam zgłębiać temat i sprawdzać: co muszę zmienić w codziennym życiu, żeby moje bioodpadki nie marnowały się na wysypisku? Dodam, że to były czasy, kiedy w Warszawie nie było pojemników na bio.
Na początku miałam do dyspozycji kilkudziesięcioletnią pryzmę kompostową na działce rodziny mojego męża. Zaczęłam na niej eksperymentować, zachęciłam całą rodzinę do zwożenia odpadków z kuchni – i nagle okazało się, że otrzymujemy nawóz zupełnie innej jakości. Wystarczyła odrobina wysiłku, żeby zmienić całkiem sporo.
Działkę mamy niedostępną zimą, więc na zimne miesiące musiałam wymyślić jakiś system kompostowania w mieszkaniu. Zaryzykowałam wermikompostowanie – kompostownik domowy z dżdżownicami – korzystając między innymi z porad na blogu Ekologika.
Ok, dojrzeliśmy do decyzji o kompostowaniu. Od czego zacząć? Jak kompostować?
J.B.: Od decyzji, gdzie będziemy składować nasze bioodpadki. Jeśli na zewnątrz – mamy z górki, bo zewnętrzny kompostownik nie wymaga od nas prawie niczego. Jeśli w domu, to chyba dobrze jest ustalić z domownikami, czy są skłonni przygarnąć dżdżownice…
Budujemy lub kupujemy kompostownik przeznaczony do domu, zakwaterowujemy dżdżownice i zaczynamy.
Jakich trudności możemy się spodziewać, gdy rozpoczniemy przygodę z kompostowaniem? Które z trudności, które sobie wyobrażamy to mity?
J.B.: Myślę, że największą obawą jest zapach. Rozumiem te obawy, sama je miałam, ale po tylu latach trzymania dżdżownic w domu i na balkonie mogę powiedzieć z czystym sumieniem: jeśli śmierdzi, to znaczy, że coś w tym kompostowniku jest nie tak. Kompostownik pachnie świeżą ziemią.
Pewną niedogodnością bywają muszki owocówki, które lubią domowe kompostowniki. Nie są groźne, więc to raczej uciążliwość, którą możemy zmniejszyć, jeśli zadbamy o zakopywanie resztek, zwłaszcza owocowych, głębiej w pojemniku.
Zewnętrzny kompostownik z kolei jest podatny na pogodę i w obecnie zmieniającym się klimacie możemy mieć problem z wilgotnością zawartości. Dlatego wszystkim radzę – jeśli możecie, podlewajcie swoje kompostowniki w najbardziej naturalny sposób, czyli co jakiś czas robiąc na pryzmę siku. Nie żartuję.
Gdybyś miała podzielić się z czytelnikami najważniejszymi radami, to jak by brzmiały?
J.B.: Najważniejsza rada, to nie bać się spróbować. Jasne, kompostowanie nie musi być dla każdego, jeśli kogoś brzydzą “robaki” albo po prostu nie ma ochoty na kontakt z nawozami, ziemią czy dżdżownicami, to nie ma się co zmuszać.
Poza tym warto poznać podstawowe zasady kompostowania, przede wszystkim gdy mamy wermikompostownik domowy, żeby nie skrzywdzić naszych dżdżownic i żyć z nimi w symbiozie. Pewnych odpadków nie wyrzucamy do pojemnika, choć dobrze kompostują się na dworze, dbamy o napowietrzenie kompostu i jego wilgotność. Do tego staramy się bilansować zawartość kompostownika, żeby dostarczyć do niego dwóch pierwiastków: węgla i azotu. To wszystko jest naprawdę łatwe, kiedy poznamy podstawy.
Jak udało Ci się włączyć rodzinę – męża i twoich synów do wspólnego kompostowania?
J.B.: Dzieci były zachwycone dżdżownicami i pokochały kompostowanie od razu. Mój mąż chyba już przywykł do moich najdziwniejszych pomysłów, a że wozi nas na działkę, to musiał włączyć się w wożenie odpadków i przekopywanie pryzmy. W mojej książce możecie zresztą podziwiać jego zapał do pracy, pozuje na kilku zdjęciach jako zapalony komposter.
Czego nauczyła Cię przygoda z kompostowaniem?
Zwieńczeniem przygody z kompostowaniem jest książka, która miała premierę na początku marca. Co w niej znajdziemy?
Dziękuję za rozmowę!
A książkę “Jak kompostować? To proste!” kupicie TUTAJ lub TUTAJ.